Przez ostatnie lata pracowałam w klinice okulistycznej i spotkałam się z wieloma przypadkami klinicznymi, co aktualnie pozwala mi zwracać szczególną uwagę na rzeczy, które na ogół są trudne do wychwycenia.
Niejednoznaczne wyniki
W ostatnich czasach bardzo powszechne u młodych ludzi stały się problemy z akomodacją, związane z ciągłą pracą z wykorzystaniem monitorów komputerów i ekranów smartfonów. Niestety wielu młodych pacjentów jest źle diagnozowanych, ponieważ badanie autorefraktometrem zazwyczaj daje fałszywe wyniki, wskazując na tzw. nabytą krótkowzroczność. Wydruk z badania może pokazywać wadę wzroku rzędu nawet -1,50 dpt., co nie oznacza, że te osoby właśnie takiej korekcji potrzebują, aby na co dzień normalnie funkcjonować i dobrze widzieć. W tym momencie nasuwają się pytania: co zrobić w takiej sytuacji? jak zbadać takiego pacjenta? Jestem optometrystą i bez obecności lekarza nie mogę zakropić oczu, jak zatem powinno się badać, aby uniknąć błędnej oceny? Odpowiedź nie jest jednoznaczna, natomiast nie jest to niewykonalne. Problemem jest również fakt, że w momencie otrzymania wyników nie jesteśmy pewni, czy są to problemy z akomodacją, czy jednak nie jest to naturalna krótkowzroczność. Aby to sprawdzić, powinniśmy zacząć badanie od sprawdzenia ostrości widzenia bez korekcji. Zaczynając od większych optotypów, powoli staramy się, aby badany czytał coraz mniejsze litery. Pospolity krótkowidz z wadą -1,50 dpt. nie powinien przeczytać więcej jak około 0,4 bez korekcji, ponieważ – jak sama nazwa wskazuje – widzi na „krótką” odległość. W momencie, w którym pacjent z trudem zaczyna czytać kolejne linijki, dochodząc prawie do vis 1,0, mamy pewność, że nie jest on krótkowidzem – jest to dla nas sygnał, że mogą występować problemy z nadmierną akomodacją. Kolejnym etapem po sprawdzeniu ostrości wzroku bez korekcji jest dobór odpowiednich mocy soczewek. Tutaj najlepiej sprawdza się metoda zamglenia, którą większość z nas z pewnością dobrze zna. Zakładając, że pacjent przeczytał bez korekcji 0,9, pokazujemy mu optotypy na wysokości rzędu 0,5/0,6. Na tych optotypach powinniśmy stopniowo zwiększać moce w stronę plusa i czekać na moment, gdy badany stwierdzi, że optotypy są już mało czytelne. Zawsze czekamy, czy obraz jest stabilny, czy jednak się nie wyostrza. Następnie schodzimy z przekorygowania i odczytujemy ostateczny wynik, czyli ustalamy, który rząd pacjent był w stanie przeczytać. Niekiedy, badając foropterem, uzyskamy końcowy wynik 0 dpt., lecz nie oznacza to, że taki pacjent nie potrzebuje korekcji. Zawsze powinniśmy przejść na oprawkę próbną i wtedy często uzyskamy inny wynik, ponieważ – jak wynika z mojego doświadczenia – przez foropter widzi się nieco gorzej niż przez oprawkę. Często najlepszym rozwiązaniem będą soczewki relaksacyjne, które wspomagają w rozluźnieniu się akomodacji. W badaniu optometrycznym nie ma żelaznych reguł, natomiast trzeba wspomagać się zarówno wiedzą, jak i intuicją.
Szczególne przypadki są związane z dużym astygmatyzmem
Kolejny przypadek, z jakim możemy się spotkać, to osoby z dużym astygmatyzmem. Jest to dość problematyczne zagadnienie, ponieważ nie jest łatwo w pełni skorygować duży astygmatyzm – głównie dlatego, że nie zawsze nasz pacjent jest w stanie przyzwyczaić się do dużego cylindra. Powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na fakt, czy jest to faktycznie astygmatyzm regularny; należy także rozważać dystrofię albo stożek rogówki. W zwykłym badaniu optometrycznym nie jesteśmy w stanie ocenić, czy dana osoba potrzebuje okularów cylindrycznych, czy jednak nie pojawia się tutaj głębszy problem. Zazwyczaj cylinder do -4,0 dpt. jest oznaką zwykłego regularnego astygmatyzmu, choć nie jest to regułą, natomiast powyżej tej wartości powinniśmy rozważyć skierowanie badanego na mapę rogówki, która potwierdzi lub wykluczy inne problemy. Kiedy zatem powinna nam się zaświecić przysłowiowa czerwona lampka? Wtedy, gdy nie jesteśmy w stanie dobrać żadnej korekcji, a autorefraktometr wyraźnie wskazuje na duży astygmatyzm. W takim przypadku możemy posiłkować się otworem stenopeicznym, czyli pinhole’em. Jeśli pacjent w pinhole’u widzi bardzo dobrze (tzn. o wiele lepiej, niż się tego spodziewaliśmy), a nasz cylinder nie jest w stanie w żaden sposób skorygować jego wady, może to oznaczać, że mamy do czynienia ze stożkiem rogówki. Stożek rogówki zazwyczaj umiejscowiony jest w dolnej części rogówki ze względu na grawitację i zaburza on bardzo ostrość widzenia. W otworze stenopeicznym wszystkie aberracje związane z astygmatyzmem nieregularnym są niwelowane, dlatego też pacjent może widzieć znacznie lepiej. Stożek rogówki jest chorobą genetyczną i prowadzi do nieregularnego uwypuklenia się rogówki, a co za tym idzie – także do jej ścieńczenia. Tutaj należy zwracać szczególną uwagę na keratometrię – moc łamiąca rogówki wynosi ok. 42 dpt., aczkolwiek nie w każdym punkcie na rogówce jest ona taka sama. Przy stożku rogówki siła łamiąca może osiągać wartości nawet powyżej 50 dpt., głównie w części dolnej. Stożek zazwyczaj uwypukla się w tylnej części rogówki, dlatego analizując mapę topograficzną, należy zwrócić szczególną uwagę na jej tylną powierzchnię. Wyróżnia się 4 typy stopnia zaawansowania stożka: 1 – lekki, 2 – umiarkowany, 3 – zaawansowany i 4 – bardzo zaawansowany, który zazwyczaj kończy się przeszczepem rogówki. W pierwszych trzech typach można podjąć leczenie.
Przede wszystkim powinno się mieć na uwadze, że jest to choroba postępująca, która – bez odpowiedniego leczenia – może doprowadzić do przeszczepu. Metoda leczenia zależy od stopnia zaawansowania choroby, ale można zastosować zabieg cross linking, zabieg laserowy Topoguided + cross linking lub wszczepienie pierścienia Intacs. Dobry specjalista z pewnością doradzi taką metodę, która będzie najlepsza dla danego pacjenta. Pamiętajmy tylko o kwestii najważniejszej – w tym przypadku nie możemy diagnozować, ale dzięki naszej wiedzy możemy odpowiednio pokierować daną osobę, co może być dla niej najlepszym rozwiązaniem w kontekście ochrony wzroku.
Justyna Kobryń
Justyna Kobryń jest inżynierem fizyki medycznej oraz optometrystą. Aktualnie prowadzi salon optyczny OPTYK KOBRYŃ ul. Mogilska 57 A w Krakowie. Swoje doświadczenie zdobywała w klinice okulistycznej oraz różnych salonach optycznych. Obszar zainteresowań autorki dotyczy badań refrakcji pod kątem laserowej korekcji wzroku oraz wykonywania badań związanych z diagnostyką stożka rogówki i zwyrodnienia plamki żółtej AMD. Autorka ukończyła Uniwersytet Śląski w Katowicach, temat pracy dyplomowej obejmował zagadnienia związane ze stożkiem rogówki Dodatkowo ukończyła optometrię w ramach studiów podyplomowych.