Umiejscowienie okularów na twarzy, w bezpośrednim sąsiedztwie najcenniejszego zmysłu, jaki mamy, sprawia, że pełnią one funkcję dodatku niepomijalnego, o ogromnej sile wyrazu.
Okulary są czymś w rodzaju nośnika emocji spakowanego w niewielką, np. plastikową lub metalową formę, którą można grać, jak tylko chcemy, w coś, co w psychologii bywa nazywane komunikacją niewerbalną. Reprezentacyjna lokalizacja okularów, dzięki której pełnią one ważną funkcję podczas kontaktu z drugim człowiekiem, kusi do eksperymentowania z dwoma ich najważniejszymi cechami wpływającymi na nasz wizerunek. Mowa tutaj o kolorze i kształcie.
Mono vs multi
Monokolorystyczne oprawy – dzięki wykorzystaniu określonej barwy – decydują o przekazach: estetycznym, psychologicznym i komunikacyjnym, które są przypisywane do poszczególnych kolorów. Innymi słowy: pokaż mi swój kolor, a powiem ci, kim jesteś. I tak czerwony to kolor miłości, pasji, odwagi i pobudzający do działania. Czarny to barwa elegancji i władzy, a niebieski to mądrość i eksperckość. Coraz częściej jednak wychodzimy poza ramy jednego koloru, poszukując bardziej kreatywnych i nieoczywistych opcji dla naszych klientów. Odpowiedzią na taką potrzebę stały się okulary multikolorowe, które są coraz częściej spotykane, szczególnie na kobiecych twarzach. O ich zastosowaniu w stylizacjach i wzrastającej popularności decyduje kilka czynników.
Więc chodź, pomaluj mój świat na żółto i na niebiesko
Okulary coraz częściej są wyrazem osobowości, a nierzadko również nastroju osób, które je noszą. Jeszcze dwie dekady temu wykorzystanie różowopurpurowych oprawek z domieszką soczystego turkusu mogłyby wzbudzać ambiwalentne skojarzenia. W dzisiejszych czasach taka stylizacja wywołuje pozytywny odbiór, jest estetycznie akceptowalna – niezależnie od wieku czy płci. Oczywiście hamulcem do korzystania z takiej formy wyrazu może stać się praca, którą wykonuje dana osoba. Przykładem może być chociażby któryś z zawodów zaufania publicznego. Wtedy częstą praktyką jest posiadanie wiecej niż jednej pary okularów – tych bardziej powściągliwych i tych, które wyrażają prawdziwe ego osoby, która je nosi.
Wielobarwne okulary rzecz jasna nie są dla każdego. To atrybut kolorowych, odważnych, energicznych osobowości, czyli ekstrawertyków. Jednak mniej ekspresyjne osoby do wielobarwnych, okularowych stylizacji popycha coś jeszcze. To głód słońca i rozkwitająca przyroda. Nic więc dziwnego, że takie rozwiązania idą w parze częściej z wiosennymi i letnimi stylizacjami. W tym okresie chętniej decydujemy się na bardziej odważne umaszczenia, idąc choćby w barwy żółte, pomarańczowe czy różowe.
Multikolorowość w oprawach okularowych przejawia się zastosowaniem różnorodnych motywów inspirowanych fauną i florą. To rozmaite grafiki, wzory, zwariowane inkrustacje, a w przypadku opraw metalowych łączenie lakierowanych powierzchni z jaskrawymi kolorami.
Mogłoby się wydawać, że barwne oprawki całkowicie zaspokajają głód koloru, ale nie jest to prawdą – w grę wchodzą jeszcze soczewki w różnych odcieniach. Mogą one, w zależności od preferencji, dodać szczyptę lub prawdziwą garść indywidualizmu. W przypadku okularów przeciwsłonecznych to możliwość wykorzystania potencjału całej palety barw i efektu, jaki niosą w sobie rozmaite gradalne barwienia. Wisienką na kolorowym torcie w przypadku bezbarwnych soczewek korekcyjnych będzie resztkowa barwa odbicia powłoki antyrefleksyjnej. Do wyboru, do koloru.
Jaki to kształt? To wariacja
Nie zapominajmy, że barwom opraw towarzyszą niebanalne kształty potęgujące wyjątkowość produktu. Już lata 60. i 70. były czasem rozkwitu form zwanych cat eye; wtedy oznaką kobiecej, okularowej mody były niejednoznaczne kształty, które często trudno jednoznacznie zdefiniować. A może inaczej: wiele z nich nazwać jest łatwo, ponieważ forma, którą reprezentują, mieści się zawsze w jednym słowie – wariacja.
A jeśli nie kolor, to co?
Kolor i kształt to niejedyne środki okularowego wyrazu. Miejsce, w którym optyka okularowa obecnie się znajduje, to najlepsze czasy w historii mody. Mody, w której nie istnieją jakiekolwiek ograniczenia. To tworzenie opraw o ażurowych konstrukcjach czy wykorzystanie zdobień z materiałów takich jak jedwab, welur, skóra czy drewno. Jak mówić o ograniczeniach, kiedy dowolną formę opraw można powołać do życia? W dobie, kiedy w produkcji okularów wykorzystujemy złoto i drogie kamienie, słowa „nie da się” raczej będą bez pokrycia.
Problem dzisiejszych czasów to nie trudność, jaką niesie ze sobą potrzeba posiadania dwóch par okularów – do dali i do bliży. To chęć sprostania naszym surowym wymogom estetycznym, w których barwa okularów będzie w tonacji seledynowej, skórzanej torebki, nowej letniej sukienki czy, dając w tym miejscu szansę mężczyznom, w kolorze samochodu. A zresztą – kto tego zabroni?
Radek Wiktorowicz aka Ghosteye
bloger na www.ghosteye.pl, szkoleniowiec, certyfikowany stylista opraw okularowych i kolorysta