Publikujemy zapowiedzianą w poprzednim wydaniu magazynu „Optyk Polski” kolejną część wspomnień Prezesa Zarządu, Starszego MCO Mariana Wójcika, który w ubiegłym roku obchodził 60-lecie pracy w zawodzie i jest jednym z najdłużej pracujących polskich optyków.
Panie Prezesie, wróćmy jeszcze do Pana początków w zawodzie. Jak wtedy wyglądał egzamin mistrzowski?
Muszę w tym miejscu powiedzieć, że wówczas zawód optyka nie sprowadzał się jedynie do wykonywania okularów. Dzięki temu, że mój Mistrz Teodor Tomaszkiewicz miał za sobą praktykę w Wiedniu, miałem wyjątkową okazję nauczyć się wielu rzeczy, których współcześni optycy nie wykonują,
m.in. lutować złote lorgnon, złote monokle, naprawiać lornetki, barometry. Co ciekawe, wtedy wykonywaliśmy wiele patentów, oprawek na żyłkę, tzw. bardotek. Starsi optycy doskonale wiedzą o czym mówię, a dla młodszych niech to będzie zachęta do pogłębienia wiedzy z historii optyki okularowej.
Podczas egzaminu mistrzowskiego miałem za zadanie wykonać trifokale oraz pryzmat pentagonalny. Wykonanie soczewek trifokalnych to była ogromnie trudna sztuka, ponieważ wymagała zrobienia trzech ognisk w jednych szkłach: do widzenia na odległość, na pośrednią odległość, np. dla dyrygenta, który musiał czytać partytury, i trzeciej do czytania. Obecnie mamy szkła progresywne, a dawniej takie soczewki wykonywało się ręcznie. Teraz robią to wszystko maszyny, automaty i komputery, wówczas my musieliśmy wykonywać je sami.
Był Pan pomysłodawcą i założycielem Małopolskiego Cechu Optyków, który od wielu lat działa na rzecz rzemiosła optycznego. A mimo to obecnie spada liczba członków organizacji rzemieślniczych. W czym Pan upatruje przyczynę tego stanu?
W ostatnich latach faktycznie nastąpił spadek liczby członków w organizacjach rzemieślniczych, czyli w cechach. Wielu rzemieślników zadaje pytania: A po co nam to? Co nam daje cech? I za co mam płacić składki członkowskie? Więc w tym miejscu odpowiadam. W Małopolskiej Izbie Rzemiosła i Przedsiębiorczości w Krakowie pełni bezpłatne dyżury radca prawny, przy ulicy Słowiańskiej w Krakowie (w siedzibie MCO) znajduje się biuro księgowe, w którym można bezpłatnie otrzymać porady. Rzeczoznawcy MCO są w Wojewódzkiej Inspekcji Handlowej i rozpatrują kwestie sporne między optykami a klientami. Niektóre sprawy znajdują finał dopiero w sądzie, gdzie rzeczoznawcy cechowi są powoływani na biegłych sądowych i tam opiniują kwestie sporne. Są to wcale nierzadkie przypadki, więc pomoc naszych rzeczoznawców ma ogromne znaczenie. Zdarzało się też, że członkowie Zarządu MCO, często ja sam osobiście, z powodzeniem interweniowaliśmy w kwestiach spornych rzemieślników z ZUS-em czy Urzędem Skarbowym. W bardziej złożonych sprawach z pozytywnym skutkiem interweniował prezes Małopolskiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości Janusz Kowalski.
Dlatego apeluję do optyków w całej Polsce: zapisujcie się do cechów, bo są to organizacje działające na rzecz wszystkich optyków. Warto w tym momencie wspomnieć o Krajowej Rzemieślniczej Izbie Optycznej z prezesem Janem Witkowskim, która jest organizacją reprezentatywną dla środowiska optycznego. Natomiast Związek Rzemiosła Polskiego stoi na straży całego rzemiosła. Przedstawiciele Związku Rzemiosła Polskiego są członkami Komisji Trójstronnej i pilnują interesów rzemieślników na szczeblu krajowym. Wymieniam te argumenty, by przekonać niezrzeszonych optyków do współpracy, czyli do zapisywania się do cechów.
Cech Optyków dba również o podnoszenie kwalifikacji zawodowych swoich członków, ale też stara się integrować środowisko. Warto o tym powiedzieć, by przekonać sceptyków do członkostwa w organizacjach rzemieślniczych.
Małopolski Cech Optyków przeprowadza wraz z Małopolską Izbą Rzemiosła i Przedsiębiorczości egzaminy czeladniczo-mistrzowskie i kursy przedegzaminacyjne oraz doskonalące kursy refrakcji. Ale staramy się dbać również o integrację środowiska, organizując spotkania integracyjne i wycieczki, zarówno zagraniczne, jak i w Polsce. Informujemy o nich na bieżąco na łamach magazynu „Optyk Polski” oraz na stronie Małopolskiego Cechu Optyków.
Czy ma Pan satysfakcję ze swojej pracy?
Oczywiście. Moja firma to biznes rodzinny. Firmy optyczne prowadzą moi dwaj bracia, a także syn i córka, więc w sumie mamy kilkanaście zakładów na terenie Krakowa i poza nim. Tak, mam satysfakcję z mojej ponad 60-letniej pracy. Kocham mój zawód i gdybym miał jeszcze raz wybierać, to na pewno zdecydowałbym tak samo.
Otrzymał Pan również najwyższe odznaczenia, zarówno rzemieślnicze, jak i państwowe. Czy to wszystko składa się na poczucie spełnienia w zawodzie?
Jeśli chodzi o rzemiosło, to zdobyłem wszystko, co jest do zdobycia. Brązową, Srebrną, Złotą i Platynową Odznakę Kilińskiego oraz najwyższe odznaczenie rzemieślnicze – Szablę Kilińskiego przyznaną przez Związek Rzemiosła Polskiego, na wniosek prezesa Jana Witkowskiego. Otrzymałem również odznaczenia państwowe. Prezydent RP Aleksander Kwaśniewski odznaczył mnie trzykrotnie Brązowym, Srebrnym i Złotym Krzyżem za Zasługi dla Rzeczypospolitej, a Prezydent Bronisław Komorowski wręczył mi Kawalerski Krzyż Orderu Odrodzenia Polski. Od Prezydenta Krakowa otrzymałem odznakę Honoris Gratia, przyznawaną osobom zasłużonym dla Miasta Krakowa. Obawiam się, że to z mojej strony samochwalstwo (śmiech), ale nie ukrywam, że cieszę się, że doceniono moją niekiedy niełatwą pracę. Nie tylko w zawodzie, ale również działalność społeczną i moje wysiłki w pomaganiu innym.
Żadne samochwalstwo, Panie Prezesie. Mało jest osób, które działają na rzecz innych, więc tym bardziej trzeba o tym mówić, by zainspirować do działania.
Przez wiele lat współpracowaliśmy z jednym z krakowskich domów dziecka, zaopatrując go w potrzebne rzeczy – czy to żywność, czy sprzęt AGD czy komputery. We współpracy z Polską Akcją Humanitarną kierowaną przez Janinę Ochojską wysłaliśmy pomoc finansową do Biesłanu. W ubiegłym roku przygotowywaliśmy z Komisją Promocji przy Krakowskiej Izbie Rzemiosła i Przedsiębiorczości paczki dla dzieci z przedszkoli. Jeśli mam możliwości, by komuś pomóc, to po prostu zabieram się do działania.
Serdecznie dziękuję za rozmowę.